pixabay.com
pixabay.com
alamira alamira
1293
BLOG

Katowice - największym polskim miastem, ponad 2 mln mieszkańców.

alamira alamira Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

No i stało się, uchwalono ustawę metropolitalną dla Śląskiej konurbacji. Katowice z miastami przyległymi będzie liczyć ponad 2 miliony mieszkańców. Ile dokładnie jeszcze nie wiadomo (Jaworzno się waha). 

Kariera Katowic jest imponująca. 200 lat temu była to wioska licząca kilkuset mieszkańców. Do tej i okolicznych osad przychodzi jednak wielki przemysł. Przychodzą huty, kopalnie i fabryki. Buduje się kolej żelazną. W 1865 roku Katowice uzyskują prawa miejskie.

Gdyby Katowice rozwijały się w stuleciu 1925 - 2025 tak jak sto lat wcześniej, miałoby za 8 lat  18, 5 mln. mieszkańców.

Po plebiscycie z marca 1921 roku, wygranym w większości przez zwolenników niemieckiego Górnego Śląska i dochodzących do Korfantego sygnałach, że tylko niewielka część ziem uzyska autonomię w ramach państwa polskiego, dochodzi do wybuchu strajku generalnego i trzeciego powstania śląskiego. Ostatecznie w 1922 roku autonomią cieszy się spora część Górnego Śląska, ale najbogatsze miasta: Opole, Bytom, Gliwice znajdują się po niemieckiej stronie. Wybór na stolicę śląskiego województwa powinien paść na Królewską Hutę (Chorzów), ale Korfanty nie chce stolicy w mieście granicznym i wybiera mniejsze Katowice.

Teraz Katowice dostają następny impuls rozwojowy. Skarb Śląski mocno inwestuje w rozbudowę Katowic. Spora część pożyczki zaciągniętej u bankierów amerykańskich idzie na rozbudowę szkolnictwa i infrastruktury w Katowicach.Powstają setki nowych budynków.

Jednak podział Górnego Śląska jest też tragedią bo prowadzi do sztucznego podziału tego, co było zrośnięte w jeden organizm. Granica przebiega przez fabryki, kopalnie, ale i ulice, i podwórza. No i serca ludzi. Wilhelm Wibritzki, katowiczanin, który opuścił Katowice po 1922 roku pisał: "Myśląc o Katowicach moje oczy od tęsknoty pełne są łez. Przebywam z dala od ukochanego miasta, które było dla mnie młodością i ojczyzną i którego nie wolno mi już oglądać, ponieważ w ciągu jednej nocy stało się miastem obcym".

Rozwój miasta w międzywojniu dzięki autonomii, którą cieszyło się całe województwo, dalej wygląda imponująco. Ferdynand Goetel odwiedzając Katowice w 1934 roku pisze: "Katowice nie są ani tandetne, ani nędzne, ani ciemne. Przeciwnie nawet: solidniejsze, bogatsze i bardziej oświecone od jakiegokolwiek miasta w Polsce. Jeżeli nie czytają tu Żeromskiego i nie wiedzą nawet dobrze kim był Słowacki, w teatrach nie grają rewolucyjnych sztuk - to umieją za to czytać i pisać. No i liczyć. Dokładnie i pewnie. Sto jest sto."

Żeby dobrze zrozumieć te słowa należy znać stopę analfabetyzmu w poszczególnych województwach Polski w latach 1922 - 1939.

Dziennikarz Bolesław Surówka pisze o Katowicach lat trzydziestych: "Ruch uliczny trwał tu do późnych godzin nocnych, współdziałała z nim wielka liczba kawiarń i restauracji, przede wszystkim nocnych lokali, mających przeważnie kabaretowy charakter, było ich kilkanaście...W każdym razie pod względem świateł wielkiego miasta przedwojenne Katowice dorównywały centrum ówczesnej Warszawy, a nawet je przewyższały"

Następny cios dla Katowic i regionu następuje w 1945 roku. 

Rok 1939 kończy się tragicznie dla powstańców śląskich i aktywistów propolskich. Giną lub są wysyłani do obozów. Jednak zdecydowana większość ludności podpisuje - zgodnie z nawoływaniem kleru - volkslisty i żyje w miarę normalnie, w warunkach wojny w ramach państwa niemieckiego. Prawdziwa hekatomba nadchodzi w styczniu 1945 roku. Sowieckie barbarzyństwo przelewa się przez górnośląskie miasta. To pierwsze "niemieckie miasta" na drodze tej hordy. Im więcej gwałtów, rabunków i mordów tym w sowieckiej mentalności lepiej. Dobytek fabryk, kopalń i hut ładowano na wagony i wysyłano do Rosji sowieckiej. Po jakimś czasie przychodzi nasz UB i kończy dzieła. Mężczyźni lądują w wagonach i jadą  na wschód do roboty. Większość już nie wróci.

Żeby jeszcze bardziej sponiewierać miejscowych zmieniają nazwę miasta na Stalingrad.

Czasy PRL nie są dla Górnoślązaków dobre. To było jak zejście do podziemi. Zapominamy o naszej historii, dzieciom nie tłumaczymy niczego ,aby ich nie narażać. Ukrywanie własne tożsamości to jedyna metoda by przetrwać. Prawem mimikry powtarzamy te propagandowe brednie z medialnego otoczenia i czekamy lepszych czasów. No i takie nadchodzą. Najpierw jednak następuje degrengolada śląskich miast, są owszem takie jak Tychy, które powstają od zera, ale są też takie takie jak Bytom. Jedno z najpiękniejszych miast mieszczańskiej Europy z lat trzydziestych, eksploatowane niemiłosiernie zamienia się w miasto upadłe.

Jest 1989 rok, ale Ślązacy są nadal nieufni. Nauczeni wielowiekowym doświadczeniem życia na skraju wielkich imperiów: Polski,  Niemiec  i krainy Habsburgów, czekają aż sytuacja okrzepnie. Wprawdzie w domach mówi się już otwarcie o rodzinnych tragediach, ale za wcześnie by podnosić głos, upominać się o swoje.

Powoli jednak przychodzi przełom. W publicystyce regionalnej powraca autonomia Śląska, wraca pamięć o Tragedii Górnośląskiej. Powstają organizacje i stowarzyszenia, Ślązacy upominają się o naukę języka regionalnego i historii regionalnej, ba nawet przyznają się do narodowości śląskiej,  powstają liczne portale szerzące wiedzę o języku i obyczajach Górnoślązaków.

Zostaje osiągnięty efekt kuli śnieżnej. Nie można już bez końca lekceważyć śląskich mieszkańców. Ustawa metropolitalna jest tego przykładem. Jej pierwotny kształt był gotowy w 2006 roku. Potem PO woziła się z tym projektem osiem lat i uchwaliła na koniec swej kadencji. PIS po dojściu do władzy nie wprowadził do niej rozporządzeń i umarła ona śmiercią naturalną. Jednak wąska garstka posłów przekonała panią Szydło, że lepiej mieć swoją ustawę dla metropolii śląskiej niż narażać się na gniew lokalnych społeczności. No i się stało, w końcu się stało.

Jestem przekonany, że podobnie będzie w odniesieniu do języka regionalnego. Zignorowanie w roku ubiegłym 140 tys. podpisów pod petycją w sprawie nauki języka śląskiego,  przez obecną większość rządową nie zamknie sprawy. Czekaliśmy dziesięć lat na metropolię, poczekamy dziesięć na naukę języka.

Katowice uzyskały wielką szansę. Okoliczne miasta też mają swoje ambicje, a metropolia nie daje dużych uprawnień. Młody doktor z Politechniki Gliwickiej, pan Marcin Krupa, prezydent Katowic dostanie z początkiem 2018 roku wielką szansę.

Zobacz galerię zdjęć:

pixabay.com
pixabay.com
alamira
O mnie alamira

Ślązak od zawsze, studiował Ekonomię na UE w Katowicach, Psychologię i Nauki Polityczne na UŚ w Katowicach, Pisanie scenariuszy w PWSzFTviT w Łodzi. Pisze felietony kulinarne do tygodnika "Nowe Info". Jest prywatnym przedsiębiorcą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka