alamira alamira
2262
BLOG

Powolny upadek "Rzeczpospolitej"

alamira alamira Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

"Rzeczpospolita" uchodziła zawsze za gazetę  urzędników i biznesu. Była to najbardziej kompetentna gazeta w zakresie ekonomii i prawa. Nieraz prostowała głupoty wypisywane w innych ogólnopolskich gazetach. Jej tzw. zielone strony cieszyły się zawsze  dobrą opinią w pełni fachowo objaśniając Polakom meandry biznesu, prawa i legislacyjnych zamierzeń. Ostatnia wpadka z informacją o poglądach pani Le Pen i tzw. demontażem UE, jest niestety równaniem w dół, obserwowanym od wielu miesięcy.

Dlaczego tak się dzieje?

Zjazd w dół rozpoczął się z chwila przejęcia gazety przez pana Hajdarowicza. Grzegorz Hajdarowicz jest (był) zdolnym przedsiębiorcą. Jego  biznesy polegały na kupnie upadających firm (głównie państwowych). Przejmowane firmy miały zwykle ciekawe nieruchomości w dobrych lokalizacjach. Wydzielone z masy upadłej działki, zasilone deweloperskimi pomysłami zwracały nakłady wielokrotnie.

To był biznes pana Hajdarowicza, trzeba przyznać z talentem realizowany. Ale pan Grzegorz zapragnął czegoś więcej. Kupił "Sukces" i "Przekrój". Gazety niedochodowe w słabej kondycji finansowej. Po ich zakupie i wymianie redakcji sprzedaż nie drgnęła, a nawet dalej spadała. To jednak nie zraziło pana Grzegorza i postanowił rzucić się na głęboką wodę. Nie mając żadnego doświadczenia medialnego (tzn. mając, ale nieudane), i wykorzystując znajomości z czołowymi politykami PO zakupił "Rzeczpospolitą".  Cena zakupu to ponad 130 milionów. Tę sumę poskładałem z dostępnych informacji. Moim zdaniem nie mając innych aktywów medialnych (czyli nie będąc koncernem medialnym)  cena ta jest znacznie przepłacona. Oglądając dostępne dziś dane można powiedzieć, że ta kwota zakupu, kupującemu nie zwróci się nigdy. Bankiem, który współfinansuje ten zakup jest bank Leszka Czarneckiego, Getin Bank. Leszek Czarnecki to jeden z najbogatszych Polaków, prywatnie mąż znanej dziennikarki TVN. Pan Leszek został posądzony o współpracę z służbami peerelu. W spółkach pana Grzegorza w gremiach zarządzających i kontrolujących też pojawili się panowie z dawnych służb.

Tu chwila na oddech. Po co panu Hajdarowiczowi "Rzepa"?  Nie mam dobrych odpowiedzi. Najprościej można powiedzieć, że każdemu kiedyś woda sodowa uderza do głowy. Ale czy było to to , czy coś innego tego nie wiem. Może tropem są ludzie z dawnych służb i specyficzna atmosfera z czasów "późnego" Tuska, zanim ludzie dowiedzieli się o rozmowach przy winie i ośmiorniczkach? Wydawało się wtedy, że Kaczyński nigdy już nie będzie w Polsce rządził. I kasa będzie płynąć od swoich do swoich po wsze czasy.

Pan Hajdarowicz rozpoczął zarządzanie medialnym biznesem od tego co robił przejmując upadające spółki. Radykalnie ciął koszty. Po roku okazało się, że czytelnik "Parkietu" (gazeta giełdowa z grupy "Rzeczpospolitej") dostawał te same treści co na zielonych stronach "Rzepy". Żadnej wartości dodanej. Wąż zaczął pożerać własny ogon.

Do tego doszły wojny z niepokornymi dziennikarzami. Nie po to pan Grzegorz dostał zielone światło od Tuska na nabycie gazety, aby tolerować inaczej myślących. Pierwszy rok był niesłychanie burzliwy. Pan Grzegorz spowodował narodziny"'Do Rzeczy", a potem było jeszcze gorzej. Zaczęło się od rysownika  pana Andrzeja Krauze. Ostatnie odejście pana Mazurka i szefa sobotniego wydania Rzepy "Plus minus", dopełniają tym zmianom. A przecież zespół redakcyjny "Rzepy" to zawsze było coś, czym można się było chlubić.

Działania podejmowane przez pana Hajdarowicza, aby przez giełdę zrefinansować koszty zakupu gazety skończyły się całkowitym niepowodzeniem. Stało się tak dlatego, że jego główny biznes czyli "Rzeczpospolita"po prostu szoruje po dnie. Nie ma się czym chwalić.Inwestorzy tego nie kupili. Dodatkowo doświadczenie Hajdarowicza w tym medialnym interesie jest niewielkie.

Obserwuję zachowania redakcji w odniesieniu do bieżącej polityki. Trzeba powiedzieć otwarcie, jest jednostronna. Politycy, ekonomiści, prawnicy, politolodzy przeciwni obecnej władzy maja tam szeroko otwarte łamy. Nie ma w gazecie próby równoważenia, podzielonej sceny politycznej.

Szkoda "Rzeczpospolitej". To moja ulubiona gazeta. I patrzę jak stopniowo zamienia się w jakiś paskudny tabloid.  Teraz w świątynię Antypisa. Nawet znani dziennikarze: Bielecki, Chrabota, Dąbrowska, Szułdrzyński idą na służbę w tej świątyni. Szkoda.

'


alamira
O mnie alamira

Ślązak od zawsze, studiował Ekonomię na UE w Katowicach, Psychologię i Nauki Polityczne na UŚ w Katowicach, Pisanie scenariuszy w PWSzFTviT w Łodzi. Pisze felietony kulinarne do tygodnika "Nowe Info". Jest prywatnym przedsiębiorcą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura