alamira alamira
1145
BLOG

Jedzenie czy hasiok ? - dokończenie

alamira alamira Gotowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Dla Ślązaka jakość warzyw używanych do przygotowania szałotu jarzynowego (sałatki jarzynowej) ma duże znaczenie. Od kilku lat wyjeżdżam w okolice Miechowa (woj. Świętokrzyskie) i tam się zaopatruję. Potem już przy stole możemy spokojnie dyskutować o wyższości majonezu kieleckiego nad dekoracyjnym z Winiar. Jakość warzyw ma niebagatelne znaczenie. Spędzani reklamami na różne ryneczki Lidla trafiamy zimą głównie na przemysłowe badziewie z Hiszpanii, Holandii, a i nasze krajowe wcale nie są lepsze. Jak już ktoś trafi na taki ryneczek ze swoimi produktami to jest już w pierwszej lidze producentów, ma fabrykę a nie pole i cały arsenał chemii do dyspozycji.

Pisałem tydzień temu ogólnie o tym problemie, dziś jak się przed tym bronić?. Jak bronić nasze dzieci i wnuki?

Podzielę problem na dwie części. Pierwsza to ta gdzie my sami odpowiadamy za skutki. Druga to ta gdzie tracimy kontrolę nad wyborami najmłodszych.

Zacznijmy od pierwszej. Jeśli chodzi o warzywa to najlepiej wyprowadzić się na wieś i samemu uprawiać warzywa dla naszych dzieci. Jak ktoś nie może to powinien znaleźć kogoś takiego kto takie produkty wytwarza i u niego się zaopatrywać. Jak ktoś nie znajdzie to polecam wyjazd na targi z  warzywami do małych miejscowości. Wybieramy warzywa takie jakie by u nas wyrosły: małe, krzywe, poskręcane, brzydkie jak siódme nieszczęście. I pachnące. Na początku zapach ujawni się dopiero w garnku, ale z czasem dojdziecie do wprawy.

Jak ktoś ma więcej kasy to są sklepy ekologiczne, albo takie inicjatywy jak "paczka od rolnika". Dlaczego warzywa są takie ważne?Bo są podstawą kuchni. Dostarczają wielu składników niezbędnych do prawidłowego metabolizmu. Jeśli w naszej diecie zastąpimy te składniki wyjałowionymi produktami przemysłowymi, to nasz organizm będzie się zatykał jak silnik pozbawiony równomiernego dopływu paliwa.

Warzywa dostępne w marketach nas nie uśmiercą. Ale nie są to już te same warzywa, z których korzystali nasi dziadkowie. Na braki w nich minerałów nie zaradzą suplementy diety bo organizm nie da się oszukać.  Zacznie się zacinać , a to alergia, a to depresja, a to bóle stawów. Zacznie rzęzić i zdychać jeśli będziemy go wyjaławiać wiele lat z rzędu.

A teraz druga kwestia. Kiedy dzieciaki uciekną do szkół i wpadną w sidła telewizyjnej reklamy to nie można opuścić rąk. Żadnych zakazów. Tylko pozytywna perswazja. Nie przeciwstawiamy się wyborom najmłodszych "siłom i godnościom osobistom", tylko działaniem. Na potrzebę "słodkiego" odpowiadamy własnymi ciastkami. Żeby je zrobić należy zapomnieć o wszystkim co wiecie na temat wypieków od mam i co znajduje się w poradnikach kulinarnych. Po prostu wysyłamy na aut biały cukier i mąkę. To co za chwilę przygotujemy można dać dzieciom jako pełnowartościowe drugie śniadanie. To mój przepis i nie znajdziecie go nigdzie indziej. Proporcje są na trzy blachy ciastek. Nadwyżkę porcjujemy i mrozimy. Wyjmujemy z zamrażarki wieczorem, a rano są gotowe do jedzenia.

Składniki: soczewica czerwona (35 dag), kubek miodu (25 dag), dżem 100% owoców bez cukru( 25 dag), 5 jajek, 35 dag migdałów lub czystego masła migdałowego, 35 dag orzechów włoskich lub czystego masła orzechowego, 50 dag płatków owsianych, dwie łyżeczki proszku do pieczenia i naturalny aromat wanilii.

Robota: soczewicę czerwoną gotujemy mniej więcej z dwoma szklankami wody, często mieszamy, po około 15 minutach woda zostaje wchłonięta. Odstawiamy do wystygnięcia. Orzechy a następnie migdały ucieramy w moździerzu na jednolitą masę. W sklepach można kupić gotowe masło orzechowe i migdałowe wtedy roboty jest mniej, ale kasy też. W dużym naczyniu mieszamy nasze składniki, wszystkie wymienione wyżej. Odstawiamy na pół godziny. Mieszamy jeszcze raz. Masa powinna być bardzo gęsta ale nie sucha. 

Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni. Blachę  wykładamy papierem do pieczenia. Najlepiej go zwilżyć w wodzie wtedy dobrze się układa na blasze. Na papier nakładamy masę w wielkości takiej jakiej chcemy aby były nasze ciastka. Duża kopiasta łyżka albo więcej. W zależności od wielkości zostawiamy w piekarniku na 20 do 25 minut.

Smacznego.

 





 


alamira
O mnie alamira

Ślązak od zawsze, studiował Ekonomię na UE w Katowicach, Psychologię i Nauki Polityczne na UŚ w Katowicach, Pisanie scenariuszy w PWSzFTviT w Łodzi. Pisze felietony kulinarne do tygodnika "Nowe Info". Jest prywatnym przedsiębiorcą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości